Minął już miesiąc... niezwykły, piękny, bogaty w doświadczenie bliskości Boga. To miesiąc mojego pobytu w Tanzanii, w malowniczym, wręcz bajecznym zakątku ziemi z uroczą Mwanzą i jej skarbem Jeziorem Wiktoria i wyspą Ukarą, z piękną, szczególnie w porze deszczowej, sawanną w Bugisi. Widząc piękno otaczającego świata nie można przejść obojętnie i nie odnaleźć w nim Stwórcy. Nie można Go nie dostrzec w każdym wschodzie słońca... Ale nade wszystko nie można go nie dostrzec w spotkanym człowieku. To w nim każdego dnia uczę się odkrywać niepojętego i nieskończonego Boga. Tutaj, w Tanzanii, nie jest to trudne....
Jak Go nie spotkać w najbliższych i przyjaciołach, którzy będąc bardzo daleko są tak blisko.
Jak Go nie spotkać w misjonarzach SMA, którzy oddają całych siebie najbiedniejszym, najbardziej potrzebującym, spragnionym, głodnym, chorym, opuszczonym, szukającym miłości, Boga, wiedzy, małym i wielkim... każdemu.
Jak Go nie spotkać w małych dzieciach, które nie zwracając uwagi na barierę językową, spieszą, by pozdrowić siostrę, by spędzić z nią choćby chwilkę, by przekazać znak pokoju, by zrobić zdjęcie, by obdarzyć swym niewinnym, ciepłym uśmiechem.
Jak Go nie spotkać w Ośrodku w Buhangija dla dzieci albinoskich, wciąż narażonych na okaleczenie czy nawet śmierć, niewidomych i głucho-niemych, mających w sobie tak duże pokłady miłości, radości i ciepła pomimo wręcz niewyobrażalnie trudnej życiowej sytuacji.
Jak Go nie spotkać w oczekujących z tęsknotą na księdza, sakramenty, na Eucharystię. W tych, którzy dzieląc się wszystkim co mają najlepszego, goszczą misjonarzy w swoich malutkich, ulepionych z gliny domkach.
Jak Go nie spotkać w tych, którzy jeszcze Boga nie znają...
Za każdą chwilę spędzoną w Tanzanii dziękuję Wszechmocnemu.