Jest w nas taka tęsknota za ojczyzną i pamięć o tych co są, co odeszli…, i są takie szczególne chwile kiedy tym bardziej nasze myśli kierują się do nich. Chyba dla wszystkich takim szczególnym czasem jest uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. W tym roku mogłam uczestniczyć w przeżywaniu tej uroczystości razem z innymi Polakami mieszkającymi w Tanzanii, w wyjątkowym miejscu, w miejscowości Tengeru, gdzie znajduje się cmentarz wygnańców polskich.
W latach 1943-1945 do Afryki Wschodniej skierowano ok. 18 tys. Polaków, osiedlając ich w dawnych koloniach angielskich. Uchodźców rozlokowano w obozach na terenie Kenii, Ugandy i Tanganiki, czyli obecnej Tanzanii. Największą taką polską osadą w Afryce było osiedle w Tanzanii w wiosce Tengeru. Pierwszy transport z 1400 cywilami przybył do portu Tanga 27 sierpnia 1942r. W sumie w wiosce Tengeru osiedlono ok. 5 tysięcy ludzi!
Osiedleńcy poradzili sobie bardzo dobrze w nowym miejscu mimo trudnych warunków. Prowadzili wyspecjalizowaną fermę. Funkcjonowały też liczne szkoły podstawowe i gimnazja: handlowe, krawieckie, techniczno-mechaniczne oraz szkoła muzyczna, rolnicza i liceum. Działały również przedszkola, powstały zespoły artystyczne (teatralny, chór, orkiestra dęta) i sportowe, harcerstwo. Zbudowano teatr osiedlowy, boiska sportowe i korty tenisowe. Funkcjonował szpital i przychodnie lekarskie. Wybudowano kościół katolicki, cerkiew i bóżnicę. Można powiedzieć, że to miejsce stało się ich małą ojczyzną, skrawkiem Polski. Ogromne wrażenie sprawia fakt bycia tam, gdzie ciągle jeszcze widać pozostałości tamtych czasów…, gdzieś sercu Afryki!
W latach 1945-1946 po zakończeniu II wojny światowej uchodźcom umożliwiano powrót do kraju. Niestety wielu z nich nie miało dokąd wracać. Ziemie wschodnie, z których większość pochodziła, oderwano od Polski na mocy decyzji „układu z Jałty”. Inni z obawy przed rządami komunistycznymi, które nastały w Polsce decydowali się na emigrację do różnych krajów lub na pozostanie w Afryce.
Rozsiedlenie uchodźców z afrykańskich osiedli trwało aż do początku lat pięćdziesiątych. Tylko około 20 procent z nich wróciło do Polski, większość wyjechała do Wielkiej Brytanii, USA, Australii i Kanady. W Tanganice natomiast pozostało ok. 1000 osób, które uzyskały pozwolenie na zamieszkanie tu na stałe.
W dzień Wszystkich Świętych na każdym grobie położyliśmy biało-czerwone róże. Było nas prawie 20 osób z różnych zakątków Tanzanii: księża, siostry zakonne i świeccy. Wspólnie modliliśmy się podczas Eucharystii, odprawionej na ołtarzu polowym, w języku polskim, następnie w procesji razem odmówiliśmy koronkę do Miłosierdzia Bożego, przechodząc ścieżkami pomiędzy grobami. Kiedy kończyliśmy zaczął padać deszcz, a tutaj deszcz to błogosławieństwo…, piękny moment! Spotkanie zakończyliśmy wspólnym stołem, bo to najlepsze miejsce do budowania i dzielenia się sobą. Każdy z nas ma w sobie tyle do dania drugiemu! I nie chodzi o to, żeby robić jakieś wielkie rzeczy, bo większość z nas nic takiego nie robi.
Mamy tylko „dziś” by kochać i chyba o to w życiu chodzi… żeby kochać. Jesteśmy tu tylko chwilę, więc życzę sobie i Wam wszystkim, żebyśmy się tego jak najlepiej nauczyli! I Ty który to czytasz masz tak wiele do zaoferowania! I to jest piękne! Jak powiedział ks. Tishner „Bo z miłością jest tak, ze nie ona jest do rozumienio, ino przez nią trza rozumieć świat.”
Na cmentarzu rośnie też krzak, myślę że wszyscy kojarzą Gwiazdę Betlejemską. Za chwile będziemy przygotowywać się do przeżywania Świąt Bożego Narodzenia i z tego względu ten kwiat jest dla mnie symbolem gwiazdy prowadzącej mędrców ze wschodu na spotkanie z Bogiem. Ufamy, że również nasi rodacy z Afryki Wschodniej znaleźli drogę do wiecznego domu…