Moja historia z SMA (Stowarzyszenie Misji Afrykańskich) rozpoczęła się dokładnie 2 lata temu i jest dla mnie dowodem na to, że w życiu nie ma przypadków. Pan Bóg jest Bogiem wiernym, stawia na naszej drodze odpowiednie osoby oraz tworzy okoliczności i pomaga nam realizować pragnienia, które On sam włożył w nasze serca.
Ale zacznijmy od początku. W 2019 roku, w związku ze zmianą pracy i zobowiązaniami wobec poprzedniego pracodawcy, przez pół roku nie mogłam podjąć kolejnej pracy w branży, którą się zajmuję.
Te 6 miesięcy przerwy pomiędzy ówczesną a kolejną pracą wydawało mi się idealnym czasem na to, aby zrealizować moje pragnienie misyjne i w ten sposób odpowiedzieć Panu Bogu „Tak!”. Jeszcze będąc zatrudnioną surfowałam intensywnie po internecie w poszukiwaniu możliwości wyjazdu na misje. Niestety moje poszukiwania spełzły na niczym i temat w związku z tym porzuciłam.
W tym samym czasie na świecie pojawiła się moja siostrzenica, której matką chrzestną miałam zostać. W związku z planowanym chrztem, udałam się do mojej ówczesnej parafii po zaświadczenie mówiące o tym, że nie ma formalnych przeciwskazań do tego abym pozostała matką chrzestną.
Moje zaskoczenie było naprawdę duże, gdy ksiądz, który wydawał mi zaświadczenie, słysząc o moich planach i ich niepowodzeniu od razu skontaktował mnie z SMA. Okazało się, że jego kuzyn jest księdzem misjonarzem SMA i kilka dni wcześniej wrócił po wieloletniej posłudze do Polski.
Tak dowiedziałam się o SMA i tak zaczęła się moja przygoda ze Stowarzyszeniem Misji Afrykańskich.
Misje były w moim sercu od wielu lat. Rozumiałam je zawsze jako niesienie światu Chrystusa, świadczenie o Nim tam, gdzie nie jest jeszcze znany, dawanie ludziom nadziei wtedy, kiedy najbardziej im jej brakuje i bycie z tymi, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Pragnienia wyjazdu na misje kłóciły się we mnie z intensywnością życia zawodowego jakie wówczas prowadziłam oraz brakiem możliwości urlopowych.
Postanowiłam więc skorzystać z kontaktu który otrzymałam od księdza z mojej rodzinnej parafii i poznać bliżej SMA. Pojechałam na pierwsze warsztaty do Borzęcina Dużego. Następnie uczestniczyłam jeszcze w kolejnych warsztatach misyjnych, rekolekcjach, uroczystościach składania przyrzeczeń przez Świeckich Misjonarzy SMA i innych spotkaniach. Wszystkie te spotkania były na swój sposób interesujące i pobudzały moje pragnienie posługi misyjnej. Zawsze bardziej cenię sobie rekolekcje misyjne, ale jeżeli chodzi o warsztaty, to szczególnie zainteresowały mnie te ostatnie pt. „Medycy na Misjach”, które odbyły się w dniach od 28 do 30 maja.
W trakcie warsztatów mogliśmy posłuchać o szeroko pojętej służbie drugiemu człowiekowi. Swoim doświadczeniem dzieliły się osoby posługujące w Afryce w charakterze medycznym, które przybliżyły nam stan opieki zdrowotnej w różnych regionach Afryki. Rozmawialiśmy o najczęstszych chorobach i ich leczeniu w skrajnych warunkach (w afrykańskiej głuszy), o stomatologii, położnictwie a także o tym, co powinien zawierać niezbędnik misjonarza (jakie środki medyczne są konieczne) oraz jak radzić sobie w sytuacjach, które spotkać mogą nas na afrykańskiej ziemi. Opowieści ubogacone zostały zdjęciami wykonanymi przez Misjonarki Świeckie SMA podczas pobytu na misjach w Afryce.
Obejrzeliśmy również film o dr Wandzie Błeńskiej - niezwykłej świeckiej misjonarce, która przez całe swoje życie leczyła ubogich i chorych na trąd w Afryce, a dziś jest kandydatką na ołtarze. Był też czas na swobodne rozmowy na inne tematy związane z misjami.
Dziś wiem, że pragnienie, które Pan Bóg zasiał w moim sercu nie zrealizowało się jeszcze w pełni, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że Warsztaty Misyjne w SMA są okazją aby o misjach dowiedzieć się więcej i dzięki temu wzmocnić pragnienie wyjazdu na misje. W czasie warsztatów można porozmawiać z ludźmi, którzy szukają w życiu czegoś więcej i są autentycznymi świadkami misyjnego zaangażowania w Afryce.
Jednak przede wszystkim- i to jest dla mnie najważniejsze- warsztaty misyjne w SMA pomagają spotkać Jezusa obecnego w Eucharystii, w konfesjonale, w świadectwach i opowieściach ludzi, którzy żyją z Nim i dla Niego na co dzień.