Jestem Misjonarką Świecką od 7 lat, ale za każdym razem, gdy odnawiam swoje zobowiązanie misyjne jest to dla mnie duże przeżycie - duchowe i emocjonalne. Przed przyjęciem zobowiązań odbywają się rekolekcje misyjne, ale ja potrzebuję jeszcze wcześniejszego rozeznania we mnie. Za każdym razem rodzi się wiele pytań i wątpliwości. Ostatnio, miałam takie myśli, że za mało robię, a efekty moich działań są praktyczne niewidoczne dla oczu. Pytałam „Czy takiej jak ja misjonarki potrzebujesz Panie? Tyle we mnie słabości i niewystarczalności dla siebie samej, tyle przeciwstawieństw w rodzinie, w pracy, tyle spraw domagających się mojej troski i uwagi. Potrzebuję wtedy samotności, ciszy i modlitwy. Modlę się i czekam. Czekam i proszę „Dopomóż mi Panie” bo wiem, że Pan da mi odpowiedź. Tym razem pomoc przyszła do mnie poprzez artykuł ks. bp Adriana Galbasa SAC w „Horyzontach misyjnych”, gdy przeczytałam tam słowa z Ewangelii „Potem wyszedł na górę i powołał do siebie tych, których sam chciał, a oni poszli do Niego. I ustanowił dwunastu, aby mu towarzyszyli, by mógł ich wysłać do głoszenia nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy” (Mk 3,13). Scena ta, była dla mnie jak blask słońca w pochmurny dzień. Powiedziała mi wiele na temat mojego powołania, tożsamości i misji. Chrystus Pan powołuje apostołów po imieniu, tych których sam chciał i w sposób jaki chciał. Powołuje spośród ludu, nie ludzi ulepionych z lepszej gliny, ale ludzi słabych, by okazać swą moc. Nie powołuje od razu do wielkich zadań, ale najpierw powołuje do tego, aby mu towarzyszyć i być z Nim. To jest pierwsze z powołań: iść za Chrystusem - to jest powołanie dla wszystkich chrześcijan, choć nie wszyscy je odkrywają i przyjmują. Myślę, że następnym powołaniem jest odkrywanie własnej tożsamości. W ubiegłym roku ks. Adam Fijołek SMA na jednej z konferencji misyjnych podał nam, najgłębszą definicję tożsamości jaką słyszałam „Świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę” (J 8,14). Jezus jest świadomy skąd pochodzi, kto jest Jego źródłem i ku jakiej mecie zmierza. Pójście za Jezusem pozwala nam na odkrycie prawdy o sobie i poznanie własnej tożsamości. Znajomość siebie pogłębia misję, a nieznajomość ją hamuje. Gdy w obliczu różnych zdarzeń i trudów pozostajemy tacy sami, to wtedy możemy powiedzieć, że mamy tożsamość. Moja tożsamość wypalała się przez lata, ale dzisiaj mogę zdecydowanie powiedzieć - Tak, Panie! Pragnę Ci towarzyszyć, dokądkolwiek pójdziesz. A wiem, że pójdziesz i na Tabor i na Golgotę. Dzisiaj pragnę również połączyć moją tożsamość z misją SMA, bo czuję się powołana przez Pana do głoszenia Ewangelii narodom, a w sposób szczególny ludom Afryki i wiem, że misja nie jest częścią mojego życia, ale jest moim życiem.