Dziękujemy za wspieranie projektu dożywiania dzieci w Szkole JPII w Welou, w północnym Togo. Zapraszamy Cię do przeczytania, krótkiego świadectwa i podjęcia stałego wsparcia. Takich potrzebujących dzieci jak Joseph jest wiele... Nie możemy pomóc każdemu, ale każdy może pomóc komuś... Ty, dobry człowieku, również możesz pomóc.
„Mały Joseph”
Joseph ma osiem lat i chodzi do szkoły im. Jana Pawła II w północnym Togo. Każdego ranka pokonuje kilka kilometrów boso (klapki ubiera dopiero w szkole), z tornistrem zrobionym z worka po ryżu. W jego oczach widać pragnienie wiedzy, ale przez długi czas jego ciałko było zbyt słabe, by nadążyć za marzeniami.
Joseph często zasypiał na lekcjach. Nauczycielka zauważyła, że chłopiec nie radzi sobie z czytaniem, a jego ręce drżały, gdy próbował pisać. Nie dlatego, że nie chciał się uczyć – po prostu był głodny. W domu jadł tylko raz dziennie, a często nawet i to nie było pewne.
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy zaproponowano rodzicom zmianę szkoły na tę, która prowadzi program dożywiania. Ubodzy rodzice początkowo z niepewnością wysyłali chłopca do katolickiej placówki. Obawiali się, zbyt wysokich kosztów kształcenia. Wcześniej nie pytali, nie wiedzieli… Joseph szybko odnalazł się wśród nowych kolegów i w bardziej wymagającym programie nauczania. Ale stało się to możliwe dlatego, że od tej pory Joseph 3 razy w tygodniu dostaje ciepły posiłek – miseczkę ryżu z warzywami i odrobiną ryby. To wystarczyło, by zaczął się uśmiechać. Jego spojrzenie stało się jaśniejsze, a zeszyty – coraz pełniejsze.
Po kilku tygodniach Joseph przestał zasypiać w ławce. Zaczął zadawać pytania, podnosić rękę i dzielić się kredkami z kolegami. W jego wypracowaniu napisał, że kiedyś chciałby zostać nauczycielem i tak zmienić świat „żeby dzieci już nigdy nie były głodne”.
Dziś Joseph biega po szkolnym podwórku, śmieje się i uczy się z zapałem. Jeden ciepły posiłek dziennie – tyle wystarczyło, by dać mu szansę na dzieciństwo, którego wcześniej nie miał. To nie tylko jedzenie. To nadzieja.